Chrześcijaństwo jest religią oczekiwania. To znaczy, że nasze życie nie spełnia się całkowicie tu i teraz, a ziemia nie jest naszą ostateczną ojczyzną lecz tylko etapem w drodze. Dlatego też, nie powinniśmy się zbytnio przywiązywać do ludzi i rzeczy. Od tej niedzieli, rozpoczyna się w Kościele nowy rok liturgiczny w którym od samego początku, wezwani jesteśmy do odważnego czuwania. Każdy z nas powinien w tym momencie jeszcze bardziej spojrzeć na swój (nazwijmy) religijny zegar.
Jezus przypomina nam o oczekiwaniu na Jego ostateczne przyjście. Co myślimy o naszym spotkaniu z Jezusem? Czy chcielibyśmy, aby Jezus zastał nas takich, jakimi jesteśmy dzisiaj? Co nas w tym spotkaniu raduje, a co niepokoi? Jezus przestrzega również przed grzechami, które obciążają serce i odciągają od oczekiwania na Niego. Jakie odczucia budzą się w nas, gdy słyszymy słowa Jezusa: „Uważajcie na siebie...” Jakie obciążenia najbardziej zniewalają i niepokoją nasze serce? Wypowiedzmy je przed Jezusem.
I znów w naszym życiu rozpoczął się Adwent. Adwent zwraca uwagę na dwa przyjścia Jezusa, na to sprzed dwóch tysięcy lat, kiedy to Chrystus stanął w ludzkiej postaci na drodze naszych doświadczeń. Drugie przyjście, to wydarzenie dotyczące przyszłości, kiedy to dokona się podsumowanie dziejów świata w momencie Jego przyjścia na Sąd Ostateczny. Dzień ostatni naszego życia, będzie dniem pierwszym. W ten dzień spotkamy się twarzą w twarz z Synem Człowieczym i rozpoczniemy nowe życie.
Czuwanie i modlitwa, to dwie postawy, które bardzo nam ułatwią spotkanie się z przychodzącym Jezusem dzisiaj i w przyszłości. Chrześcijanin powinien przeżywać każdą chwilę swojego życia, jako ostateczną i zbliżającą go do Boga. Wszystko, dzień po dniu, nasza wielka i mała posługa jest ostateczna, bo te wydarzenia i te dni już nigdy nie wrócą. Krok Jezusa w naszą stronę jest zdecydowany, dotyczy dziś i jutra. A my dokąd kroczymy i ku czemu zmierzamy?